Słów kilka

Przez pierwsze dwa dni i wieczory wiało chłodem ze wschodu tak, że mało głowy nie urwało, więc spływający tratwami z domkami mieli niezłą wyrypę.

Trzeciego dnia w Sztabinie poprzez dymy płonących za Biebrzą łąk i torfowisk (straż pożarna nie spieszyła się z akcją gaśniczą) wyjrzało słońce.

Czwartego dnia był deszcz z przerywnikiem na wizytę w stylowej knajpie w Goniądzu. W ostatnim słonecznym i ciepłym dniu mieliśmy okazję zwiedzić twierdzę w Osowcu i po drodze do Warszawy mieć ciekawsze plenery fotograficzne (zalane kwitnące łąki nad Narwią) niż na Biebrzy, gdzie jak na tę porę roku poziom wody był dość niski.

Wszyscy uczestnicy (kilkanaście osób) byli na Biebrzy po raz pierwszy i wszystkich ona mocno rozczarowała, a szczególnie tych, którzy mieli okazję być na dużo bardziej atrakcyjnych i różnorodnych bagnach w Estonii.

Pośrednim rezultatem tej imprezy było skonstruowanie stelaża do wożenia kajaków na niewielkiej jednoosiowej przyczepie.

Treść – Jan Kramek

wersja z dnia: 5.06.2008