Kajakowe Eldorado
Prowadzący: Jan Kramek
Telefon: 22 649-74-92; 662 743-551
Email: ,
Termin: 30.06 – 17.07.2018
Kraje: FINLANDIA
Trasa: dorzecze rzeki Hossa

„VIII  SKANDYNAWSKIE  LATO”

 

3.

30.06 17.07.2018

FINLANDIA

dorzecze rzeki Hossa

 

prowadzący:  Jan Kramek

Część rekonesansowa

Cała trasa.

O trasie …

Przepiękne pojezierze wśród lasów, z licznymi niewielkimi (jak na Finlandię) jeziorami połączonymi wartkimi w wielu miejscach rzekami, położone wśród skalistych i piaszczystych wzgórz oraz terenów podmokłych. W ciągu 11-u dni pływania poznaliśmy 52 jeziora i 16 cieków z 46 bystrzami – swoisty rekord. Wyprzedzając niejako tok opowiadania nadmienię, że piękniejszego pojezierza w życiu nie widziałem, o czym może świadczyć moja wielka chęć powrotu w te okolice jeszcze w czasie trwania spływu, a to zdarza mi się bardzo rzadko.

Najwięksi kajakowi ekstremiści przepłynęli 202 km (40 z prądem, 132 stojącej, 12 pod prąd i 18 km górskiej).

W 2017 roku utworzony został tutaj kolejny w Finlandii park narodowy, ale nie obejmuje on całego pojezierza. Jego fragmenty są na mapkach o numerach od 2 do 5. Gdyby stosować polskie kryteria, to większość obszaru Finlandii byłaby parkiem narodowym, więc nie mogą przesadzać.

O poziomie wody …

Był bardzo niski (o czym wiedzieliśmy zawczasu od Finów) za przyczyną wyjątkowo krótkiej tego roku zimy. Na bystrzach mieliśmy znacznie mniejszą frajdę i częstą konieczność mozolnego przeciągania, a nawet miejscami holowania kajaków. Ten dodatkowy mozół był dość łatwy do zniesienia za przyczyną pięknej pogody.

O wywrotkach …

Były trzy, w tym jedna w zupełnie nieoczekiwanym miejscu.

O pogodzie …

Była bardzo urozmaicona, ale z wyraźnym wskazaniem na piękną w potocznym tego słowa znaczeniu. Czasem może nawet zbyt piękną, jako że dostałem udaru cieplnego i przez ponad godzinę nie zdawałem sobie z tego sprawy. W każdym razie deszcz nam nie przeszkadzał prawie wcale.

O meszkach …

Było ich dużo, za dużo, a wiatru zbyt mało. U różnych ludzi skutki aktywności tych muszek objawiają się różnie. Mój organizm po pierwszym dniu bliższych z nimi spotkań na biwaku uodpornił się znacznie i odczuwałem jedynie trochę dokuczliwego pieczenia, ale bez dalszych konsekwencji w postaci wybroczyn czy opuchlizny. Główną niedogodnością była konieczność zakładania na biwakach ubrań przy zbyt wysokiej jak na tę operację temperaturze.

W czasie siedmiu naszych poprzednich pobytów w Skandynawii tylko jednego dnia w Szwecji meszki były podobnie uciążliwe. Widocznie statystyka upomniała się o swoje prawa.

O rybach …

Byli wśród nas znakomici wędkarze – ryb nam nie brakowało.

O logistyce …

Wszystkie zaplanowane przed wyjazdem biwaki i harmonogram zostały zrealizowane w 100%. Zdarzyło się nam to chyba po raz pierwszy w czasie wędrówek z towarzyszącym nam autokarem, a było tych wędrówek bardzo wiele.

W czasie dni postojowych realizowaliśmy indywidualne programy – w myśl zasady dla każdego coś miłego.

Flora i fauna …

Południowa granica występowania reniferów oraz północna grzybieni białych, zwanych też nenufarami.

Perła nad perłami …

Julma-Ölkky – długie na blisko 3 km i miejscami wąskie na 25 metrów jezioro wypełniające skalną szczelinę. Unikat na skalę światową. Głębokość jeziora do 50 m, a skaliste brzegi wznoszą się do 50 metrów nad jego taflą.

XXIV Nadbałtyckie Lato

Tak zupełnie na marginesie, to „VIII  SKANDYNAWSKIE  LATO” wpisało się też geograficznie i organizacyjnie w nasze „XXIV Nadbałtyckie Lato”. To był jedyny wpis.

 

Z  DZIENNIKA  POKŁADOWEGO  JPK…

Poniższe dziennikowe zapiski są głównie tekstowym uzupełnieniem zdjęć wykonanych na imprezie i obok zamieszczonych.

30.06 – sobota

Załadowaliśmy w Warszawie przyczepę i około południa w dość pochmurnej oraz chłodnej pogodzie wyruszyliśmy utartym szlakiem do Tallina, gdzie po 18 godzinach (wliczone w nie kilka przerw, w tym na obiad w tradycyjnym już miejscu za Augustowem – bar Abro) i nocy spędzonej w autokarze zaparkowaliśmy przy terminalu portowym następnego dnia.

1.07 – niedziela

Tallin – kilka godzin czasu pozwoliło nam po raz kolejny (w moim przypadku 10-ty) spacerować po tamtejszej urokliwej Starówce (załączony plan, gdzie symbolami z kolejnymi numerami zaznaczono miejsca robienia zdjęć).

Pierwsze nasze kroki tradycyjnie skierowaliśmy w pobliże Bramy Viru, i to nie tylko dlatego, że jest fotogeniczna, ale dlatego, że znajdujący się w jej sąsiedztwie McDonald’s otwierany jest już o godz. 7:00 czasu warszawskiego, a w końcu spod powiek trzeba było wyjąć zapałki. Dalej ulicą Viru skierowaliśmy się przez Stary Targ na Plac Ratuszowy, skąd ulicą Pikk mijając po lewej kościół Św. Olafa (swego czasu najwyższa budowla w Europie) doszliśmy do kompleksu kamienic nazywanym „Trzy Siostry”. Przez Wielką Bramę przy Baszcie Małgorzaty wyszliśmy z Dolnego Miasta tallińskiej starówki. Jeszcze tylko zdjęcia wieży kościoła Św. Olafa górującej nad Basztą Małgorzaty i kierujemy się w stronę basenu portowego skąd będzie wypływał nasz prom. Rozległe przed kilkunastu laty przestrzenie są zabudowywane intensywnie jakimiś koszmarami psującymi piękną niegdyś panoramę tallińskiej starówki.

Po dopłynięciu do Helsinek śmigamy szybko 270 km na kemping w Juva (z przerwą obiadową w kompleksie ABC w Heinola). A na kempingu piękne klimaty południowej Finlandii uwiecznione na zdjęciach. Dotychczas nie byliśmy jeszcze w tym miejscu.

2.07 – poniedziałek

Ponad 400 km jazdy, z przerwą obiadową w kompleksie ABC w Kajaani i jesteśmy wczesnym popołudniem na zaplanowanym miejscu startu spływu. Ładniejsze miejsce (sosenki, żwirek i wysoki brzeg jeziora Iso-Peranka, ale z dogodnym zejściem do wody) niż się spodziewałem, zwłaszcza że stojący tutaj kamper szybko nas opuszcza. Obcy odjeżdżają, ale meszki przylatują i to w takiej liczbie i tak zajadłe, że nawet nastrój do robienia zdjęć gdzieś się ulotnił.

„Maść kapucyna” na swędzące pamiątki po meszkach jest używana po raz pierwszy i ostatni. Później organizm radził sobie sam.

3.07 – wtorek

Dzień postojowy – mapka nr 1 (na fińskich mapach konwencja kolorystyczna lądu stałego jest inna niż na polskich), gdzie symbolami z kolejnymi numerami zaznaczono miejsca robienia zdjęć. Sposób ten będzie stosowany na wszystkich następnych spływowych mapkach.

W 4 miejscach robiliśmy na trasie zdjęcia (mapka nr 2):

  1. Przy przesmyku z jeziora Siikajärvi na jezioro Hakijärvi.
  2. Na postoju nad jeziorem Hakijärvi.
  3. Przy przesmyku z jeziora Pieni-Peranka na jezioro Iso-Peranka.
  4. Koniec jeziora Iso- Peranka w pobliżu biwaku.

Na kajakowej wycieczce mieliśmy pogodę tak urozmaiconą, że nawet deszcz popadał.

Po 4 jeziorach przepłynęliśmy 26 km.

4.07 – środa

Poranny deszcz opóźnił nam o 2 godziny wypłynięcie.

Tego dnia pokonaliśmy 16 bystrz (na niektórych z nich spadek przekraczał kilkanaście promili) na różnych odcinkach rzeki Peranganjoki łączącej 8 malowniczych jezior – mapka nr 2. Peranganjoki płynie na przemian to w skalnym korycie, to wśród błot i szuwarów.

Po 25 km zaparkowaliśmy nad jeziorem Pikku-Nimetön na terenie rozległej i pustej zagrody dla reniferów. Szybko rozstawialiśmy namioty, gdyż kolejny raz tego dnia deszcz nas postraszył.

W 7 miejscach robiliśmy na trasie zdjęcia (mapka nr 2):

  1. Przy wypływie Peranganjoki z jeziora Iso-Peranka.
  2. Bystrze Kuusikoski, gdzie została uwieczniona jedyna tego dnia wywrotka.
  3. Miejsce postojowe z wiatą, stołami i ławami (fin. Laavu) na trasie skuterów śnieżnych przecinającej mostkiem rzekę, na której łatwe bystrze Hevonperseenkoski.
  4. Koniec jeziora Iso-Kukkuri przed mostkiem przy chacie samoobsługowej dla 7 osób.
  5. Początek jeziora Pikku-Kukkuri.
  6. Początek jeziora Lavajärvi.
  7. Wyspa na jeziorze Lavajärvi.

 

5.07 – czwartek

Poranny deszcz znów opóźnił nam o 2 godziny wypłynięcie. To był najzimniejszy i najbardziej deszczowy dzień na spływie. Padało z przerwami i niezbyt intensywnie. Zdjęć z tego dnia nie ma, a szkoda, bo widoki były wyjątkowo romantyczne, choć nie zawsze fotogeniczne.

Tego dnia pokonaliśmy 3 krótkie i łatwe bystrza i przepłynęliśmy po 8 jeziorach 8 km (mapka nr 3). Wylądowaliśmy wygodnie na północnym brzegu Tolosenlampi, ale zalesiony teren okazał się bardzo nierówny – głazy przykryte mchem. Większość z nas musiała zatem rozstawić namioty na dojazdowo-parkingowym szutrowisku. Sprzyjało to pogłębieniu integracji, zwłaszcza przy gastronomicznej pogodzie i nieprzetrzebionych zapasach.

Przed wieczorem wybraliśmy się na pieszą wycieczkę nad Lounatkoski. Po niej załadowaliśmy kajaki na przyczepę.

6.07 – piątek

Poranek był niczego sobie, więc uwieczniliśmy na zdjęciach miejsce biwakowe (mapka nr 5).

Następnie przewieźliśmy się nad jezioro Julma-Ölkky (mapka nr 4), gdzie zwodowaliśmy kajaki i popłynęliśmy pomiędzy skałami na jego przeciwległy kraniec fotografując po drodze jak szaleni. Po małym pikniku wyruszyliśmy z powrotem (jakoś nie chciało się nam przerzucać kajaków na kolejne, mniejsze jezioro Pikku-Ölkky) wykorzystując do fotografowania wiszący nad jeziorem mostek. Przepłynęliśmy tego dnia jedynie 6 km, ale jakich kilometrów !!!

Załadowaliśmy w dużym upale kajaki i pojechaliśmy na biwak nad ujściowy odcinek strumienia Kotaoja uchodzącego do pobliskiego jeziora Somer. Zejście do wody było bardzo wygodne, ale teren w lesie podobny do poprzedniego biwaku, a nawet gorszy ze względy na powalone drzewa i wykroty. Większość z nas upakowała namioty na dojazdowo-parkingowym szutrowisku. Malowniczo to wszystko wyglądało, więc zostało to uwidocznione na fotografiach.

Wieczorem mieliśmy dużą ucztę rybną, a do tego czasu kilka zajeżdżających kamperów wycofało się bez słowa.

7.07 – sobota

Dzień postojowy – mapka nr 4. Rano przy sprzyjającej pogodzie wyruszyliśmy na zachodni kraniec jeziora Somer. Przy odbudowywanym schronie turystycznym urządzamy piknik, gdzie fotografujemy również dalszy ciąg jezior Ala-Pääski i Yli-Pääski, na które nie chce się nam przerzucać kajaków.

Chmury powoli zanikają. Wwyruszamy na przeciwległy kraniec jeziora, gdzie znajdujemy kolejne miejsce na ogniska pod wiatą w pobliżu wypływu pod mostkiem Somerjoki, którą będziemy forsować następnego dnia. Wody w niej niewiele, oj niewiele. Znów nadciągnęły chmury. Urządzamy sobie przy ognisku piknik i przy okazji fotografujemy malowidła skalne Somerjärvi Värikallio pochodzące z młodszej epoki kamienia. Mają one co najmniej 3500 lat. Rysunki mają podobno ponad 60 rozpoznawalnych wzorów.

Przy niezmiennie pochmurnej pogodzie zawracamy na nasz biwak.

Przepłynęliśmy tego dnia tylko po jednym jeziorze i jednym cieku ponad 17 km.

Wieczorem przy ognisku znów była duża uczta rybna.

8.07 – niedziela

Piękna słoneczna pogoda od rana. Niezłe uczczenie półmetka wyprawy.

Tego dnia pływaliśmy po 11 jeziorach i 7 ciekach oraz pokonaliśmy 11 bystrz, przepływając łącznie 16 km.

Miejsca wykonywania zdjęć zaznaczono na mapce nr 4.

Trzy razy przyszło nam holować kajaki na Somerjoki: krótki odcinek na początku, najdłuższy przed miejscem postojowym oraz przed deltowym ujściem do jez. Laukkujärvi.

W drugiej części etapu (mapka nr 5) piękne widoki chyba tak już nam się opatrzyły, że zdjęć nie robiliśmy, a i narastający upał zaczynał się dawać we znaki. Czyżby rosyjski wyż się rozbudowywał?

Pływanie zakończyliśmy na jez. Kenttäjärvi, gdzie załadowaliśmy kajaki na przyczepę (zeszliśmy poniżej 13 minut – ćwiczenie czyni mistrzów) i pojechaliśmy na wypatrzony dwa dni wcześniej leśny parking w pobliżu mostu na Iijoki. Był tam już kamper z Holandii, ale odjechał następnego dnia wczesnym rankiem – kierowca wytrzeźwiał? W lesie było bardzo dużo dobrego miejsca na rozstawienie namiotów (spędzimy tutaj znów dwie noce), ale niestety nie wyznaczono tutaj miejsca na ognisko, więc obyliśmy się bez niego.

9.07 – poniedziałek

Znowu piękna słoneczna pogoda i jeszcze większy upał. Dzień postojowy więc program zróżnicowany. Zdjęcia ilustrują wariant kajakowy (mapka nr 5).

Najwięksi „kajakowi ekstremiści” przepłynęli 22 km po 2 ciekach i 4 jeziorach.

Przedostanie się do jeziora Sarvijärvi (sięga pod rosyjską granicę) wymagało pokonania pod prąd trzech wartkich odcinków Sarvijoki. Ale było warto, co pokazują zdjęcia.

Dłuższy postój mieliśmy na półwyspie rozgraniczającym dwie wschodnie zatoki jeziora  Iijärvi.

W upale, więc z dużym mozołem wróciliśmy tym jeziorem (największym na dotychczasowej rasie) do wypływu Iijoki, a później jej rozlewiskami na biwak, gdzie pozostało jedynie wciągnięcie kajaków na górę.

10.07 – wtorek

Pogoda bez zmian. Ruszamy w dół Iijoki (mapka nr 5), o ile można tak powiedzieć o jej malowniczych rozlewiskach, co widać na zdjęciach.

Pierwszy postój mamy na rozległym polu biwakowym (skraj parku narodowego) przed bystrzem Iikoski na Iijoki wypływającej z jeziora Hypäs. W dniu wczorajszym niektórzy z nas dotarli tutaj pieszo.

Bystrze, długie na 450 metrów o spadku 7,5‰, przepłynęliśmy gładko i wpłynęliśmy na śliczne wśród ślicznych jezioro Huosiusjärvi z którego, znanym nam sprzed dwóch dni bystrym przesmykiem pod mostem, wpłynęliśmy na jezioro Kenttäjärvi, aby skierować się nim na wschód do uroczej zatoki na kolejny postój.

Postój został wykorzystany różnorako. Niektórzy udali się do pobliskiego centrum turystycznego (mapy, przewodniki, kawa i przekąski), inni po drugiej stronie półwyspu plażowali nad pobliskim jeziorem Nurmiselkä, jeszcze inni chłodzili się w cieniu łapiąc wenę do fotografowania. Po raz pierwszy i ostatni w czasie naszej całej wędrówki na tym przepięknym pojezierzu widzieliśmy pływające wycieczkowo kanadyjki w liczbie sztuk dwóch. Kajaków (poza naszymi) nie widzieliśmy w ogóle.

Dalsza marszruta wiodła na południe do dużej wyspy Honkisaari, gdzie zrobiliśmy serię zdjęć. Za tą wyspą zaczynało się jezioro Hossanjärvi, którym podążyliśmy dalej wykręcając coraz bardziej na wschód (mapka nr 3) gdzie łatwo znaleźliśmy po drodze w szuwarach ujście rzeki Kotijoki. Wpłyniemy w nią następnego dnia.

Do planowanego miejsca biwakowego nad jeziorem Niskaselkä pozostało już niewiele, więc wkrótce do niego dopływamy. Po 7 jeziorach i 2 ciekach z 2 bystrzami przepłynęliśmy dzisiaj 12 km.

Kilka namiotów rozstawiamy nad brzegiem jeziora, a większość nieco dalej na trasie skuterów śnieżnych w pobliżu autokaru, który dalej nie mógł wjechać. Meszki usiłują ucztować, ale nie wszyscy się tym przejmują i robią zdjęcia również zachodzącego słońca.

11.07 – środa

Pogoda bez zmian. Dzień postojowy więc program zróżnicowany. Zdjęcia ilustrują wariant kajakowy.

Ruszamy do ujścia Kotijoki (mapka nr 3), która wkrótce dość wyraźnie płynie wąskim korytem z przytopionymi drzewami i głazami. Płynięcie pod prąd idzie nam w takich warunkach dość wolno. Powyżej mostu drogowego koryto poszerza się znacznie i rzeka zwalnia płynąc prawie całkowicie przez bagna, gdzie mam bliskie spotkanie z ogromnym samcem łosia oraz klępą z młodym nieco dalej.

Po przepłynięciu niewielkiego jeziora Kotilampi łatwo znajdujemy wpływ rzeki kierując się na widoczne z daleka betonowe przepusty pod lokalną drogą. Rzeka płynie w nich dość wartko, ale jakoś dajemy radę. Dalej płyniemy praktycznie stojącą wodą, również przepustem pod kolejną lokalną drogą. Nawet byśmy go nie zapamiętali, gdyby nie zaskakująca wywrotka w tym miejscu.

Rzeka poszerza się i wypłyca – wpływamy na rozległe i zarastające w kierunku pn.-wsch. jezioro Poikkeusjärvi. Po zrobieniu zdjęć kierujemy się na zachód do zagrody Mäntyniemi, która jest celem naszej wycieczki. Część naszej ekipy dotarła tutaj pieszo. Mieliśmy nadzieję na zjedzenie steku z renifera, ale skończyło się na zupie gulaszowej z mięsa tegoż zwierzęcia. Upał był potworny, więc nie chciało nam się wracać.

W drodze powrotnej okrążyliśmy wyspę i minęliśmy po lewej zagrodę Hossa, od której cały ten region wziął nazwę. Znaleźliśmy bez trudu szeroki i płytki wypływ Kotijoki. Przy pierwszej okazji (przepust pod drogą) z innej perspektywy uwieczniliśmy rzekę.

Zatrzymaliśmy się jeszcze raz przed mostem w pobliżu kempingu, gdzie był niewielki sklepik. Z prądem dolny odcinek Kotijoki przepłynęliśmy bardzo sprawnie i co najważniejsze w cieniu.

Najbardziej niestrudzeni popłynęli jeszcze na południe do wypływu Hossanjoki z jez. Niskaselkä pokonując tym samym dzisiejszego dnia 12 km po 3 jeziorach i 1 rzece.

Należy dodać, że jedna osoba poszła na porośnięty wspaniałym lasem wysoki lądowy przesmyk Hossanlahdenharju pomiędzy jeziorami Hossanjärvi i bezodpływowym Öllöri – podobno warto było.

12.07 – czwartek

Pogoda bez zmian, więc aby choć częściowo uniknąć największych popołudniowych upałów mieliśmy zamiar wypłynąć możliwie wcześnie. Nic z tego nie wyszło. Najpierw 2 godziny trwały uporczywe pertraktacje (Jacek) z rzekomym (naszym zdaniem) właścicielem terenu zamieszkałym kilkaset metrów dalej i prowadzącym agroturystykę. Nie chcieliśmy tracić całego dnia więc ostatecznie wystawił nam rachunek za biwak –  zapłaciliśmy po 5 euro od osoby za dwie noce. Później, po pokonaniu łatwego bystrza Niskakoski, czekaliśmy na powrót koleżanki z okolic naszego biwaku, gdzie zostawiła w lesie smartfon.

Tak więc przyszło nam pokonywać dzisiejszy dystans w największym upale, nie licząc nieco chłodniejszych godzin przedwieczornych.

Pierwsze zdjęcia (mapka nr 3) wykonaliśmy na końcu długiego i krętego bystrza o długości 800 metrów przy średnim spadku 6,3‰. Składa się ono z trzech części: Kuusikoski, Kaivoskoski i Leveänkoski.

Kolejne, pod mostem, bystrze Väärakoski jest dużo krótsze i łatwiejsze – 200 metrów przy średnim spadku 2‰. Ale następne Pystynkoski choć równie krótkie, to o spadku 10‰ wśród głazów w zawężonym korycie i zwiększonej prędkości przepływu. Była jedna wywrotka i już po zakończeniu akcji wykonane zdjęcia.

Na pierwszy dłuższy postój stanęliśmy przy wyznaczonym miejscu postojowym (schron i miejsce na ognisko) za dość łatwym bystrzem Kuikankoski (350 metrów przy spadku poniżej 6‰). Wykorzystaliśmy okazję do zrobienia zdjęć (mapka nr 6).

Nieco dalej był jeszcze jeden ciąg dość łatwych bystrz, po czym rzeka praktycznie stanęła i w upale, z zalewającym oczy potem, płynęliśmy w pięknym otoczeniu rzeki, ale szybko przestaliśmy zwracać na to uwagę. Od czasu do czasu rzeka rozlewała się na krótko w niewielkie jeziorka. Brzegi nie zachęcały do wyjścia, mimo że byliśmy tym coraz bardziej zainteresowani. Ostatecznie zdecydowaliśmy się wpłynąć nieco w bok na jezioro Sikalampi (mapka nr 7), gdzie przy chacie letniskowej było znośne wyjście i bardzo dobre miejsce na brzegu. Niestety Kol. Jarek opuścił na chwilę posterunek informacyjny i ostatnie kajaki popłynęły dalej przez co znalazły się przed większą częścią grupy (domyślaliśmy się tego, ale nie mieliśmy pewności, za to wiedzieliśmy że mają mapę).

Posililiśmy się, upał nieco zelżał i popłynęliśmy dalej przez rozlewiskowe jeziora do Tormuanjärvi, na początku którego mogliśmy po lewej podziwiać piękną rozległą plażę. Trzymając się lewego brzegu wpłynęliśmy pod wyraźny prąd Muojoki aby dotrzeć do pobliskiego jeziora Muojärvi. Kiedy na nie wpłynęliśmy, w oddali za półwyspem znikał ostatni kajak z tej części naszej grupy, która nas wyprzedziła. Pomyłkowo (czyżby udar cieplny?) popłynęli oni do południowego krańca jeziora Tormuanjärvi i dopiero wtedy zawrócili. Po dopłynięciu z jeziora Muojärvi płytką i zamuloną Mustanjoki na prognozowane miejsce biwakowe nad jeziorem Mustalampi (ostatnie zdjęcie tego dnia) mocno się skonfundowali, gdyż byli przekonani że jesteśmy przed nimi, a tu „ani widu ani słychu”. Już wyciągali telefony komórkowe, gdy zobaczyli naszą nadciągającą armadę.

Biwak założyliśmy na terenie dawnej żwirowni, używanej okresowo jako strzelnica do rzutek. Żeby się tam dostać z jeziora potrzebna była wspinaczka stromym zalesionym zboczem pod niezłą górę. Miejsce było całkiem, całkiem i to w dodatku jedyne z dojazdem autokaru na dzisiejszej trasie. Gdyby jeszcze nie te roje moskitów.

Najwięksi „kajakowi ekstremiści” przepłynęli 30 km po 3 ciekach z 10 bystrzami i 11 jeziorach.

13.07 – piątek

Pogoda bez zmian, więc wypływamy możliwie wcześnie (mapka nr 7), tym razem bez niespodzianek.

Wracamy na Tormuanjärvi, które żwawo (jeszcze nie jest gorąco) przecinamy w poprzek, do wypływu z niego Alajoki – tak nazywa się dolny bieg Hossanjoki. Później przy każdej okazji łapiemy fragmenty cienia i w jednym takim miejscu robimy zdjęcie przy zabudowaniach Esala malowniczo rozłożonych na wysokim brzegu. Dalej przepływamy 3 niewielkie bystrza i rozpoczyna się bardzo duże jezioro zaporowe, ciągnące się 40 km na południe do Suomussalmi (mapka nr 8).

Początki cofek jezior zaporowych często bywają nieatrakcyjne, ale tutaj tak nie jest. Jaka szkoda, że upał nas już podmęczył i nie robimy zdjęć. Później dmucha lekki wiaterek i jakoś dowlekamy się jeziorem Kokkojärvi na postój do jedynej na całej spływowej trasie miejscowości Juntusranta. Jest w niej nawet sklep z prawdziwego zdarzenia.

Opływamy wysunięty daleko na południe półwysep i kierujemy się na wschód w kierunku wyspy Kylmäsaari na jeziorze Juntusjärvi. Na wysokości tej wyspy doznałem udaru cieplnego, z czego przez blisko godzinę nie zdawałem sobie sprawy, a co objawiło się poważną trudnością w synchronizacji mapy z terenem. Gdy się zorientowałem co się ze mną dzieje, to zlałem głowę zimną wodą z jeziora i objawy ustąpiły. Płynęliśmy wtedy po szerokiej drodze wodnej wśród morza szuwarów. Przed sztucznym spiętrzeniem był to w przeszłości dolny bieg rzeki Taivaljoki.

Przed mostem dogodnie dobijamy po lewej do brzegu na kolejny postój. Są tutaj dwie wieże widokowe, więc są i zdjęcia.

Za mostem kolejne jezioro Kulmajärvi, a za nim szeroki tor wodny wśród morza szuwarów, czyli kolejny zalany odcinek doliny Taivaljoki. Światło przybrało złociste barwy, co nastraja do robienia zdjęć. Przed godziną 18:00 dobijamy do brzegu na krańcu niewielkiego rozlewiska, do którego z szumem bystrza Taivalkoski wpływa Taivaljoki.

Przepłynęliśmy 28 km po 4 ciekach z 3 bystrzami i 5 jeziorach.

Pozostaje nam jeszcze przeciągnąć kajaki do drogi – 150 metrów lekko pod górę po specjalnej drewnianej konstrukcji przypominającej tory kolejki wąskotorowej.

Kajaki zostawiamy przy drodze w pobliżu wyznaczonego miejsca na ognisko i mostku nad bystrzem Taivalkoski (zdjęcia). Namioty rozstawiamy 200 metrów dalej w głąb lądu przy odwiedzanej okresowo zagrodzie autochtonów – pod  brzozami, wśród kwiatów (zdjęcia) albo przy drodze.

14.07 – sobota

Dzień postojowy – mapka nr 8. Sklarowaliśmy rano kajaki, a przed wieczorem po raz ostatni na imprezie (piąty) załadowaliśmy je na przyczepę.

Przyjechali spadkobiercy właścicieli siedliska (chyba ktoś z Finów ich o naszym pobycie powiadomił), ale byli bardzo wyrozumiali i życzliwi (Roma). Przy okazji stwierdzili, że jesteśmy bardzo odważni, gdyż w pobliżu zwykły buszować niedźwiedzie. Okazało się, że w odległości 1,5 km jest prowadzone swego rodzaju niedźwiedzie safari, gdzie wykładana jest żywieniowa przynęta zwabiająca misie na granicę rezerwatu, w którym żyją, pod lufy fotograficznych obiektywów. A co na to ogólne zasady ochrony przyrody, chciałoby się zapytać.

Po 8 dniach bezdeszczowej pogody przeszło kilka burz i okresowo powiało.

Powłóczyliśmy się po najbliższej okolicy (zdjęcia), a niektórzy wybrali się na dłuższą pieszą wycieczkę w tajgę. Była nawet podjęta próba (Wojtek) popłynięcia w górę Taivaljoki, ale kolejne bystrze w górze tej rzeki oraz trudno dostępne brzegi wymusiły jej zaniechanie.

15.07 – niedziela

Wyruszamy w drogę powrotną. Pierwszy postój (na tankowanie wypada) nam w Suomussalmi. Po wczorajszych burzach znów mamy piękną wyżową pogodę.

Ponad 400 km szybkiej jazdy, z przerwą obiadową w kompleksie ABC w Iisalmi i jesteśmy wczesnym popołudniem na znanym nam kempingu w Juva. Akurat Chorwaci haratali w gałę z Francuzami w meczu finałowym o mistrzostwo świata. Mieliśmy jeszcze w planie po drodze wycieczkę pieszą po ciekawej formacji skalnej Orinnoro (na wschód od Leppävirty), ale panujący upał i przewidywane towarzystwo owadów nas od tego odwiodły

Dłuższy postój na kempingu bardzo nam się przydał i to nie tylko do robienia zdjęć. Wieczór kapitański przy ognisku też był jak się patrzy.

16.08 – poniedziałek

Piękny poranek pozwala nam dobrze wysuszyć namioty i tym razem również rankiem zrobić zdjęcia.

Szybko docieramy do Helsinek, gdzie bez uzgodnień z nami, Trump musiał akurat tego dnia spotykać się z Putinem. Ruch po mieście był nieco utrudniony, więc udało się nam przebukować bilety promowe na wcześniejszą godzinę i odpłynąć do Tallina, gdzie po raz pierwszy przy powrocie z Finlandii mogliśmy się powłóczyć do samego wieczora po Starym Mieście (załączony plan). Ale zanim do tego doszło zjedliśmy późny obiad w odrestaurowanym starożytnym wnętrzu (zdjęcia).

Później cwałem pobiegaliśmy w promieniach zachodzącego słońca po Górnym i Dolnym Mieście robiąc zdjęcia w nietypowych dla nas w tych miejscach warunkach oświetleniowych. Nie odpuściliśmy żadnemu z punktów widokowych w Górnym Mieście. Pewną nowością dla nas były powstałe w ostatnich latach odlane z brązu rzeźby mnichów w Ogrodach Duńskiego Króla. Na koniec zawitaliśmy do restauracji Maharadży (Hindus jest właścicielem, a i kelnerzy też pochodzą z tamtej części Azji) na Placu Ratuszowym w pobliżu historycznej apteki.

Godzinę przed północą wyjechaliśmy do Warszawy.

17.08 – wtorek

Śniadanie wypada nam w tradycyjnym już miejscu przed Augustowem – bar Abro.

Po południu w Warszawie rozładowujemy przyczepę – koniec kolejnej wyprawy do Skandynawii.

 

Rozszerzony zbiór zdjęć z imprezy jest tutaj:

 

https://photos.app.goo.gl/onELWKvcpWbXARwZ7

Ostatnia modyfikacja: 2019-08-21
000_01_Fin_2018_tyt 000_02Fintopo_Hossa_m 000_03_Tallin-1_1 001_07-01_2018_03_001_jk_001 002_07-01_2018_03_002_jk_002 004_07-01_2018_03_20180701_001_akk 005_07-01_2018_03_20180701_002_akk 006_07-01_2018_03_20180701_003_akk 007_07-01_2018_03_20180701_004_akk 009_07-01_2018_03_004_jk_004 010_07-01_2018_03_005_jk_005 012_07-01_2018_03_007_jk_007 013_07-01_2018_03_008_jk_008 014_07-01_2018_03_009_jk_009 015_07-01_2018_03_010_jk_010 016_07-01_2018_03_011_jk_011 018_07-01_2018_03_013_jk_013 019_07-01_2018_03_015_jk_014 021_07-01_2018_03_017_jk_016 023_07-01_2018_03_20180701_007_akk 024_07-01_2018_03_018_jk_017 025_07-01_2018_03_20180701_008_akk 027_07-01_2018_03_020_jk_019 028_07-01_2018_03_021_jk_020 029_07-01_2018_03_20180701_009_akk 031_07-01_2018_03_20180701_011_akk 033_07-01_2018_03_20180701_016_akk 034_01_1 034_07-01_2018_03_022_jk_021 037_07-01_2018_03_025_jk_024 038_07-01_2018_03_20180701_019_akk 040_07-01_2018_03_20180701_021_akk 041_07-01_2018_03_20180701_023_akk 042_07-01_2018_03_026_jk_025 043_07-01_2018_03_027_jk_026 044_07-01_2018_03_028_jk_027 045_07-01_2018_03_029_jk_028 046_01_2 046_02_Hossa_100_1_m 046_03_03_Hossa_6_100 046_07-03_2018_03_030_jk_029 048_07-03_2018_03_20180703_024_akk 050_07-03_2018_03_20180703_025_akk 051_07-03_2018_03_20180703_026_akk 052_07-03_2018_03_20180703_028_akk 053_07-03_2018_03_20180703_029_akk 054_07-03_2018_03_033_jk_032 055_07-03_2018_03_034_jk_033 056_07-03_2018_03_035_jk_034 058_07-03_2018_03_20180703_030_akk 059_07-03_2018_03_20180703_031_akk 060_07-03_2018_03_20180703_032_akk 062_07-03_2018_03_20180703_035_akk 063_07-03_2018_03_20180703_039_akk 064_07-03_2018_03_20180703_040_akk 066_01_04_Hossa_5_100 066_07-04_2018_03_20180704_042_akk 067_07-04_2018_03_20180704_043_akk 068_01_Hossa-spadek 068_07-04_2018_03_20180704_044_akk 069_07-04_2018_03_20180704_045_akk 070_07-04_2018_03_20180704_046_akk 071_07-04_2018_03_037_jk_036 072_07-04_2018_03_040_jk_037 073_07-04_2018_03_20180704_047_akk 074_07-04_2018_03_20180704_048_akk 075_07-04_2018_03_20180704_049_akk 076_07-04_2018_03_20180704_050_akk 077_07-04_2018_03_20180704_051_akk 078_07-04_2018_03_043_jk_038 079_07-04_2018_03_044_jk_039 080_07-04_2018_03_045_jk_040 081_07-04_2018_03_046_jk_041 082_07-04_2018_03_20180704_052_akk 083_07-04_2018_03_20180704_055_akk 084_07-04_2018_03_20180704_056_akk 085_07-04_2018_03_20180704_057_akk 086_01_05_Hossa_4_100 086_02_06_a_Hossa_4-1_100 086_07-06_2018_03_047_jk_042 087_07-06_2018_03_048_jk_043 089_07-06_2018_03_050_jk_045 090_07-06_2018_03_051_jk_046 091_07-06_2018_03_052_jk_047 092_01_06_b__Hossa_4-2_100 092_07-06_2018_03_053_jk_048 093_07-06_2018_03_054_jk_049 094_07-06_2018_03_20180706_058_akk 095_07-06_2018_03_20180706_059_akk 096_07-06_2018_03_20180706_060_akk 097_07-06_2018_03_20180706_063_akk 098_07-06_2018_03_055_jk_050 100_07-06_2018_03_058_jk_052 101_07-06_2018_03_059_jk_053 102_07-06_2018_03_060_jk_054 103_07-06_2018_03_061_jk_055 104_07-06_2018_03_062_jk_056 105_07-06_2018_03_063_jk_057 106_07-06_2018_03_20180706_064_akk 107_07-06_2018_03_20180706_065_akk 108_07-06_2018_03_20180706_066_akk 109_07-06_2018_03_20180706_067_akk 110_07-06_2018_03_20180706_068_akk 111_07-06_2018_03_20180706_069_akk 113_07-06_2018_03_065_jk_059 115_07-06_2018_03_20180706_071_akk 116_07-06_2018_03_066_jk_060 117_07-06_2018_03_20180706_072_akk 118_07-06_2018_03_20180706_073_akk 119_07-06_2018_03_20180706_074_akk 120_07-06_2018_03_20180706_075_akk 121_07-06_2018_03_20180706_078_akk 123_07-06_2018_03_20180706_080_akk 124_07-06_2018_03_20180706_081_akk 125_07-06_2018_03_20180706_082_akk 127_07-06_2018_03_067_jk_061 129_07-06_2018_03_069_jk_063 130_07-06_2018_03_20180706_085_akk 131_07-06_2018_03_070_jk_064 132_07-06_2018_03_20180706_086_akk 133_07-06_2018_03_071_jk_065 134_07-06_2018_03_20180706_087_akk 135_07-06_2018_03_20180706_088_akk 136_07-06_2018_03_072_jk_066 137_07-06_2018_03_073_jk_067 139_07-06_2018_03_075_jk_069 140_07-06_2018_03_076_jk_070 142_07-06_2018_03_078_jk_072 143_07-06_2018_03_080_jk_073 144_07-06_2018_03_081_jk_074 146_07-06_2018_03_083_jk_076 147_07-06_2018_03_084_jk_077 148_07-06_2018_03_085_jk_078 149_07-06_2018_03_086_jk_079 150_07-06_2018_03_20180706_089_akk 151_07-06_2018_03_20180706_090_akk 152_07-06_2018_03_20180706_091_akk 153_07-06_2018_03_20180706_092_akk 154_07-06_2018_03_20180706_093_akk 155_07-06_2018_03_20180706_094_akk 156_07-06_2018_03_20180706_095_akk 157_07-06_2018_03_20180706_096_akk 158_07-06_2018_03_20180706_097_akk 159_07-06_2018_03_20180706_098_akk 160_07-06_2018_03_20180706_099_akk 161_07-06_2018_03_20180706_100_akk 162_07-06_2018_03_20180706_101_akk 163_07-06_2018_03_20180706_102_akk 165_07-06_2018_03_087_jk_080 166_07-06_2018_03_088_jk_081 168_07-06_2018_03_20180706_104_akk 169_07-06_2018_03_20180706_105_akk 170_07-06_2018_03_20180706_106_akk 171_07-06_2018_03_20180706_107_akk 173_07-06_2018_03_091_jk_084 174_07-06_2018_03_20180706_108_akk 176_07-06_2018_03_20180706_109_akk 177_07-06_2018_03_20180706_110_akk 178_07-06_2018_03_20180706_111_akk 179_07-06_2018_03_20180706_112_akk 180_07-06_2018_03_20180706_113_akk 181_07-06_2018_03_20180706_114_akk 182_07-06_2018_03_097_jk_086 183_07-06_2018_03_099_jk_087 184_07-06_2018_03_100_jk_088 185_07-06_2018_03_102_jk_089 186_07-06_2018_03_103_jk_090 187_07-06_2018_03_20180706_116_akk 188_07-06_2018_03_20180706_117_akk 189_07-06_2018_03_20180706_118_akk 190_07-06_2018_03_20180706_119_akk 191_07-06_2018_03_20180706_120_akk 192_07-06_2018_03_20180706_121_akk 193_07-06_2018_03_20180706_122_akk 194_07-06_2018_03_20180706_124_akk 195_07-06_2018_03_20180706_125_akk 196_07-06_2018_03_20180706_127_akk 197_07-06_2018_03_20180706_128_akk 198_07-06_2018_03_20180706_129_akk 199_07-06_2018_03_20180706_130_akk 200_07-06_2018_03_20180706_131_akk 201_07-06_2018_03_20180706_132_akk 202_07-06_2018_03_20180706_133_akk 203_07-06_2018_03_20180706_134_akk 204_07-06_2018_03_20180706_136_akk 205_07-06_2018_03_104_jk_091 206_07-06_2018_03_20180706_137_akk 207_07-06_2018_03_105_jk_092 208_07-06_2018_03_20180706_138_akk 209_07-06_2018_03_20180706_139_akk 210_07-06_2018_03_20180706_141_akk 211_07-06_2018_03_20180706_142_akk 212_07-06_2018_03_106_jk_093 213_07-06_2018_03_107_jk_094 216_07-06_2018_03_20180706_143_akk 217_07-06_2018_03_20180706_144_akk 218_07-06_2018_03_20180706_145_akk 219_07-06_2018_03_20180706_147_akk 220_07-06_2018_03_20180706_148_akk 221_07-06_2018_03_20180706_149_akk 222_07-06_2018_03_20180706_150_akk 223_07-06_2018_03_111_jk_097 224_01_07_Hossa_4-2_100 224_07-07_2018_03_20180707_151_akk 225_07-07_2018_03_20180707_152_akk 226_07-07_2018_03_20180707_153_akk 227_07-07_2018_03_20180707_154_akk 230_07-07_2018_03_20180707_157_akk 231_07-07_2018_03_20180707_159_akk 232_07-07_2018_03_20180707_161_akk 233_07-07_2018_03_20180707_162_akk 234_07-07_2018_03_20180707_163_akk 235_07-07_2018_03_20180707_164_akk 236_07-07_2018_03_20180707_165_akk 237_07-07_2018_03_20180707_166_akk 238_07-07_2018_03_20180707_167_akk 239_07-07_2018_03_20180707_170_akk 240_07-07_2018_03_20180707_171_akk 241_07-07_2018_03_20180707_172_akk 242_07-07_2018_03_20180707_173_akk 243_07-07_2018_03_20180707_174_akk 244_07-07_2018_03_112_jk_098 245_07-07_2018_03_113_jk_099 246_07-07_2018_03_114_jk_100 247_07-07_2018_03_116_jk_101 248_07-07_2018_03_117_jk_102 249_07-07_2018_03_118_jk_103 250_07-07_2018_03_119_jk_104 251_07-07_2018_03_120_jk_105 252_07-07_2018_03_121_jk_106 253_07-07_2018_03_122_jk_107 254_07-07_2018_03_123_jk_108 255_07-07_2018_03_124_jk_109 257_07-07_2018_03_20180707_177_akk 259_07-07_2018_03_20180707_180_akk 260_07-07_2018_03_20180707_181_akk 261_07-07_2018_03_20180707_182_akk 262_07-07_2018_03_20180707_183_akk 263_07-07_2018_03_20180707_187_akk 264_07-07_2018_03_20180707_194_akk 265_07-07_2018_03_20180707_196_akk 266_07-07_2018_03_20180707_197_akk 267_07-07_2018_03_20180707_198_akk 268_07-07_2018_03_20180707_201_akk 269_07-07_2018_03_20180707_202_akk 270_07-07_2018_03_20180707_204_akk 271_07-07_2018_03_20180707_205_akk 272_01_08_Hossa_4-2_100 272_07-08_2018_03_20180708_207_akk 273_07-08_2018_03_20180708_208_akk 274_07-08_2018_03_20180708_209_akk 275_07-08_2018_03_20180708_210_akk 276_01_Somer-spadek 276_07-08_2018_03_20180708_214_akk 277_07-08_2018_03_20180708_215_akk 278_07-08_2018_03_20180708_216_akk 279_07-08_2018_03_20180708_217_akk 281_07-08_2018_03_20180708_221_akk 282_07-08_2018_03_20180708_222_akk 283_07-08_2018_03_20180708_223_akk 284_07-08_2018_03_20180708_224_akk 285_07-08_2018_03_125_jk_110 286_07-08_2018_03_126_jk_111 287_07-08_2018_03_127_jk_112 288_07-08_2018_03_20180708_225_akk 289_07-08_2018_03_20180708_229_akk 290_07-08_2018_03_20180708_230_akk 292_07-08_2018_03_20180708_233_akk 293_07-08_2018_03_20180708_234_akk 294_01_09_Hossa_4-1_100 294_07-09_2018_03_20180709_235_akk 295_07-09_2018_03_20180709_236_akk 296_07-09_2018_03_20180709_237_akk 297_07-09_2018_03_20180709_240_akk 298_07-09_2018_03_20180709_241_akk 299_07-09_2018_03_20180709_242_akk 300_07-09_2018_03_20180709_243_akk 301_07-09_2018_03_20180709_244_akk 302_07-09_2018_03_20180709_246_akk 303_07-09_2018_03_20180709_247_akk 304_07-09_2018_03_20180709_249_akk 306_07-09_2018_03_20180709_255_akk 307_07-09_2018_03_20180709_257_akk 308_07-09_2018_03_20180709_258_akk 309_07-09_2018_03_20180709_259_akk 310_07-09_2018_03_20180709_260_akk 311_07-09_2018_03_20180709_261_akk 312_07-09_2018_03_20180709_262_akk 313_07-09_2018_03_20180709_263_akk 315_07-09_2018_03_20180709_266_akk 317_07-09_2018_03_20180709_268_akk 319_07-09_2018_03_20180709_270_akk 321_07-09_2018_03_20180709_273_akk 322_07-09_2018_03_20180709_276_akk 323_07-09_2018_03_20180709_277_akk 324_07-09_2018_03_20180709_278_akk 325_07-09_2018_03_20180709_279_akk 326_07-09_2018_03_20180709_280_akk 327_07-09_2018_03_20180709_281_akk 328_07-09_2018_03_20180709_282_akk 329_07-09_2018_03_20180709_285_akk 333_07-09_2018_03_131_jk_116 334_07-09_2018_03_132_jk_117 335_07-09_2018_03_133_jk_118 336_07-09_2018_03_20180709_286_akk 337_07-09_2018_03_20180709_287_akk 338_07-09_2018_03_20180709_292_akk 339_07-09_2018_03_20180709_295_akk 340_07-09_2018_03_134_jk_119 343_07-09_2018_03_137_jk_122 344_07-09_2018_03_138_jk_123 346_01_10_a_Hossa_4-1_100 346_07-10_2018_03_20180710_296_akk 347_07-10_2018_03_140_jk_125 349_07-10_2018_03_142_jk_127 350_07-10_2018_03_143_jk_128 351_07-10_2018_03_144_jk_129 352_07-10_2018_03_145_jk_130 353_07-10_2018_03_146_jk_131 354_01_Ii-spadek 354_07-10_2018_03_20180710_298_akk 355_07-10_2018_03_20180710_299_akk 356_07-10_2018_03_20180710_300_akk 357_07-10_2018_03_147_jk_132 359_07-10_2018_03_149_jk_134 360_07-10_2018_03_150_jk_135 362_07-10_2018_03_153_jk_137 363_07-10_2018_03_154_jk_138 364_07-10_2018_03_155_jk_139 365_07-10_2018_03_156_jk_140 366_07-10_2018_03_157_jk_141 368_07-10_2018_03_20180710_301_akk 369_07-10_2018_03_20180710_302_akk 371_07-10_2018_03_20180710_304_akk 372_07-10_2018_03_20180710_305_akk 373_07-10_2018_03_20180710_306_akk 374_07-10_2018_03_160_jk_143 376_07-10_2018_03_162_jk_145 377_07-10_2018_03_163_jk_146 378_07-10_2018_03_164_jk_147 379_07-10_2018_03_165_jk_148 380_07-10_2018_03_166_jk_149 381_07-10_2018_03_167_jk_150 382_07-10_2018_03_168_jk_151 383_07-10_2018_03_170_jk_152 385_07-10_2018_03_172_jk_154 387_07-10_2018_03_174_jk_156 388_07-10_2018_03_175_jk_157 389_07-10_2018_03_176_jk_158 390_07-10_2018_03_177_jk_159 391_07-10_2018_03_178_jk_160 392_01_10_b_Hossa_4_100 392_07-10_2018_03_179_jk_161 393_07-10_2018_03_180_jk_162 395_07-10_2018_03_182_jk_164 396_07-10_2018_03_183_jk_165 397_07-10_2018_03_184_jk_166 398_07-10_2018_03_20180710_307_akk 399_07-10_2018_03_20180710_308_akk 400_07-10_2018_03_20180710_309_akk 401_07-10_2018_03_20180710_310_akk 402_07-10_2018_03_186_jk_167 403_07-10_2018_03_187_jk_168 404_07-10_2018_03_189_jk_169 406_07-10_2018_03_20180710_312_akk 407_01_11_Hossa_4_100 407_07-11_2018_03_20180711_313_akk 408_01_Koti-spadek 408_07-11_2018_03_20180711_314_akk 409_07-11_2018_03_20180711_315_akk 410_07-11_2018_03_190_jk_170 412_07-11_2018_03_195_jk_172 414_07-11_2018_03_197_jk_174 415_07-11_2018_03_20180711_316_akk 416_07-11_2018_03_20180711_319_akk 417_07-11_2018_03_20180711_320_akk 418_07-11_2018_03_20180711_321_akk 419_07-11_2018_03_20180711_322_akk 420_01_12_a_Hossa_4_100 420_07-12_2018_03_198_jk_175 422_07-12_2018_03_200_jk_177 423_07-12_2018_03_201_jk_178 424_07-12_2018_03_202_jk_179 425_07-12_2018_03_205_jk_180 426_07-12_2018_03_206_jk_181 427_07-12_2018_03_207_jk_182 428_07-12_2018_03_208_jk_183 429_07-12_2018_03_209_jk_184 430_07-12_2018_03_211_jk_185 431_07-12_2018_03_20180712_323_akk 432_07-12_2018_03_20180712_324_akk 433_07-12_2018_03_20180712_325_akk 434_01_12_b_Hossa_3_100 434_07-12_2018_03_212_jk_186 435_07-12_2018_03_213_jk_187 436_07-12_2018_03_214_jk_188 437_07-12_2018_03_215_jk_189 438_07-12_2018_03_216_jk_190 439_07-12_2018_03_217_jk_191 440_07-12_2018_03_20180712_327_akk 441_07-12_2018_03_20180712_328_akk 442_07-12_2018_03_20180712_329_akk 443_01_12_c_Hossa_2_100 444_07-12_2018_03_20180712_331_akk 445_01_13_a_Hossa_2_100 445_07-13_2018_03_218_jk_192 447_07-13_2018_03_221_jk_194 448_07-13_2018_03_222_jk_195 449_07-13_2018_03_223_jk_196 450_07-13_2018_03_20180713_332_akk 450_13_b_Hossa_1_100 451_07-13_2018_03_20180713_333_akk 452_07-13_2018_03_20180713_334_akk 453_07-13_2018_03_224_jk_197 454_07-13_2018_03_225_jk_198 455_07-13_2018_03_226_jk_199 456_07-13_2018_03_20180713_335_akk 458_07-13_2018_03_20180713_337_akk 460_07-13_2018_03_20180713_340_akk 461_07-13_2018_03_20180713_341_akk 462_07-13_2018_03_20180713_342_akk 463_07-13_2018_03_20180713_343_akk 464_07-13_2018_03_20180713_344_akk 465_07-13_2018_03_20180713_345_akk 466_07-13_2018_03_20180713_346_akk 467_07-13_2018_03_20180713_347_akk 468_07-13_2018_03_20180713_348_akk 469_07-13_2018_03_227_jk_200 470_07-13_2018_03_228_jk_201 471_07-13_2018_03_229_jk_202 472_07-13_2018_03_20180713_349_akk 473_07-13_2018_03_20180713_350_akk 474_07-13_2018_03_20180713_353_akk 475_07-13_2018_03_20180713_354_akk 476_01_14_Hossa_1_100 476_07-14_2018_03_20180714_355_akk 477_07-14_2018_03_20180714_356_akk 478_07-14_2018_03_20180714_357_akk 479_07-14_2018_03_20180714_360_akk 480_07-14_2018_03_20180714_363_akk 481_07-14_2018_03_20180714_364_akk 482_07-14_2018_03_20180714_365_akk 483_07-14_2018_03_232_jk_203 484_07-14_2018_03_233_jk_204 485_07-14_2018_03_234_jk_205 486_07-14_2018_03_236_jk_206 487_07-14_2018_03_237_jk_207 488_07-14_2018_03_239_jk_208 489_07-14_2018_03_241_jk_209 490_07-14_2018_03_20180714_366_akk 491_07-14_2018_03_20180714_368_akk 492_07-14_2018_03_20180714_369_akk 493_07-14_2018_03_20180714_370_akk 494_07-14_2018_03_20180714_372_akk 495_07-14_2018_03_20180714_373_akk 496_07-14_2018_03_20180714_374_akk 497_07-14_2018_03_243_jk_210 498_07-14_2018_03_244_jk_211 499_07-14_2018_03_245_jk_212 500_07-14_2018_03_248_jk_213 501_07-14_2018_03_249_jk_214 503_07-14_2018_03_251_jk_216 504_07-14_2018_03_253_jk_217 505_07-14_2018_03_254_jk_218 506_07-14_2018_03_20180714_377_akk 507_07-14_2018_03_20180714_378_akk 508_07-14_2018_03_20180714_379_akk 509_07-14_2018_03_20180714_382_akk 510_07-14_2018_03_20180714_383_akk 511_07-14_2018_03_20180714_384_akk 512_07-14_2018_03_20180714_385_akk 513_07-15_2018_03_20180715_387_akk 514_07-15_2018_03_20180715_388_akk 515_07-15_2018_03_20180715_389_akk 516_07-15_2018_03_20180715_390_akk 517_07-15_2018_03_20180715_392_akk 518_07-16_2018_03_255_jk_219 519_07-16_2018_03_256_jk_220 520_07-16_2018_03_257_jk_221 522_07-16_2018_03_259_jk_223 523_07-16_2018_03_260_jk_224 524_07-16_2018_03_20180716_393_akk 525_07-16_2018_03_20180716_396_akk 526_07-16_2018_03_20180716_399_akk 527_07-16_2018_03_20180716_401_akk 528_07-16_2018_03_20180716_402_akk 529_07-16_2018_03_20180716_403_akk 530_07-16_2018_03_20180716_404_akk 531_07-16_2018_03_20180716_405_akk 532_07-16_2018_03_20180716_406_akk 533_07-16_2018_03_20180716_407_akk 534_07-16_2018_03_20180716_408_akk 535_07-16_2018_03_20180716_409_akk 536_07-16_2018_03_262_jk_224_Tallin-1_2 536_07-16_2018_03_262_jk_225 537_07-16_2018_03_263_jk_226 538_07-16_2018_03_264_jk_227 540_07-16_2018_03_20180716_414_akk 541_07-16_2018_03_20180716_415_akk 543_07-16_2018_03_266_jk_229 545_07-16_2018_03_267_jk_230 546_07-16_2018_03_268_jk_231 547_07-16_2018_03_269_jk_232 548_07-16_2018_03_270_jk_233 549_07-16_2018_03_271_jk_234 551_07-16_2018_03_20180716_420_akk 552_07-16_2018_03_20180716_421_akk 553_07-16_2018_03_273_jk_236 554_07-16_2018_03_20180716_422_akk 556_07-16_2018_03_275_jk_238 557_07-16_2018_03_276_jk_239 559_07-16_2018_03_278_jk_241 560_07-16_2018_03_20180716_423_akk 561_07-16_2018_03_20180716_425_akk 562_07-16_2018_03_20180716_426_akk 563_07-16_2018_03_20180716_427_akk 564_07-16_2018_03_279_jk_242 565_07-16_2018_03_280_jk_243 567_07-16_2018_03_20180716_429_akk 568_07-16_2018_03_20180716_430_akk 569_07-16_2018_03_20180716_431_akk 570_07-16_2018_03_20180716_433_akk 571_07-16_2018_03_20180716_436_akk 572_07-16_2018_03_20180716_437_akk 573_07-16_2018_03_282_jk_244 575_07-16_2018_03_285_jk_245 576_07-16_2018_03_286_jk_246 577_07-16_2018_03_288_jk_247 578_07-16_2018_03_20180716_441_akk 579_07-16_2018_03_20180716_442_akk 580_07-16_2018_03_20180716_444_akk 581_07-16_2018_03_20180716_445_akk 582_07-16_2018_03_20180716_446_akk 583_07-16_2018_03_20180716_449_akk 584_07-16_2018_03_20180716_451_akk 585_07-16_2018_03_20180716_453_akk