Część rekonesansowa

Rzeka Põltsamaa.

Refleksje prowadzącego

Trasa spływu jest pokazana na załączonej mapce, poniżej której jest zdjęcie satelitarne dolnego biegu rzeki Põltsamaa i jej połączenia z Pedjajõgi w Pedejõgi.

Kiedy jesienią 2003 roku planowaliśmy pierwszą wyprawę do Estonii na 2004 rok zastanawialiśmy się przez jakiś czas, czy lepiej zacząć spływ na Põltsamaajõgi czy Pedjajõgi. Wybór padł wtedy na Pedję, gdyż z oglądu na wstępie mapy drogowej wydawało się nam, że rzeka ta płynie przez tereny bardziej zalesione i z mniejszym cywilizacyjnym wtrętem. Późniejszy ogląd wojskowych map 1:100.000 zdawał się ten wniosek potwierdzać. Przyszło nam kilka lat poczekać, żeby domniemania zweryfikować w praktyce.

I co się okazało?

Szlak Põltsamaajõgi jest bardziej urozmaicony niż Pedjajõgi, więc wydaje się bardziej atrakcyjny. Znajdziemy na nim wszystko: łatwe bystrza, trochę zwalonych drzew sprzyjającym wywrotkom (były 3 kabiny), długie proste odcinki o bystrm nurcie w szpalerach drzew, urokliwe rozlewiska, meandry w podbagnionej okolicy z bardzo urozmaiconym drzewostanem na brzegach – szczególnie atrakcyjnie prezentującym się wiosną. Jedyna istotną niedogodnoscią jest dość długie obnoszenie jazu lewym brzegiem w mieście Põltsamaa.

Jeżeli doda się do tego dużą zmienność pogody (od ostrego słońca do ulewnego deszczu) jaką mieliśmy na spływie, to na jednostajność nie mogliśmy narzekać zwłaszcza, że improwizowane życie towarzyskie kwitło (mnie choroba z tego wyłączyła).

Pogoda na spływie była przyczyną tego, że ostatni ewentualny etap płynięcia na południe wzdłuż wschodnich wybrzeży (naturalne odkrywki piaskowców dewońskich) olbrzymiego jeziora Võrtsjärv nie mógł dojść do skutku. Natomiast po raz pierwszy w 12-letniej historii spływów w okresie Bożego Ciała płynęliśmy aż do soboty włącznie, więc powrót do Polski odbył się w tempie ekspresowym bez zwiedzania po drodze.

Jak zwykle zebrano informacje o szlaku kajakowym (i nie tylko).

Fotografie zostaną dołączone – tylko nie bardzo wiadomo kiedy.

Więcej szczegółów w zamieszczonej relacji, na razie też bez fotografii.